Skąd wziąć pomysł na startup?
Grzegorz Papaj , 18 listopada 2020
W opinii wielu osób podstawą dobrego startupu jest dobry pomysł. Jest to twierdzenie tylko w części prawdziwe, bo choć pomysł jest w istocie ważnym czynnikiem, to jednak poza nim konieczna jest jeszcze jego dobra realizacja. Przez laików pomysł bywa wręcz przeceniany. Prawdopodobnie bierze się to stąd, że wśród najbardziej spektakularnych startupów znakomitą większość stanowią te, które wprowadziły na rynek jakąś nową jakość właśnie dzięki błyskotliwej nowej idei. Niemniej jednak wiele udanych startupów wcale nie bazuje na rewolucyjnych pomysłach.
Rodzaje pomysłów
W pewnym (dużym!) uproszczeniu pomysły można podzielić na kilka głównych kategorii. Poniżej przedstawimy najważniejsze z nich.
Nowa jakość
Niektóre startupy wprowadzają na rynek jakiś zupełnie nowy produkt, niepodobny do niczego dostępnego wcześniej. Produkt taki ma szansę stać się standardem rynkowym. Tego rodzaju pomysły wiążą się z relatywnie dużym ryzykiem, ale to jest właśnie ta grupa, która najbardziej rozbudza wyobraźnie mas, bo jej przedstawiciele odnoszą czasem spektakularne sukcesy. Ale pamiętajmy, że zdarza się to jedynie w przypadku ułamków promili. Do tej kategorii można przypisać choćby Facebooka.
Ulepszenie
Pewne pomysły polegają na tym, by zaoferować coś, co jest już dobrze znane na rynku, ale “zrobione lepiej”. Wchodząc na rynek z takim pomysłem należy liczyć się z konkurencją i zwykle dość żmudnym procesem budowania pozycji. Ale np. doświadczenia Spotify pokazują, że warto.
Nowa kompozycja
Istnieje też rodzaj pomysłów, których podstawą jest wykorzystanie już istniejących na rynku rozwiązań i zestawienie ich w nowy błyskotliwy sposób, czego przykładem może być rewolucja, jaką wprowadziło Apple w postaci iPhone’a. Aktualnie powstaje wiele tego rodzaju pomysłów związanych z możliwościami, jakie daje IoT.
Zagospodarowanie luki bądź niszy
Niektóre pomysły opierają się na bardzo precyzyjnym zdiagnozowaniu problemu, którego często nie dostrzegał wcześniej nikt inny (lub nikt nie uważał tego problemu za warty rozwiązania) i dostarczeniu efektywnego rozwiązania. Świetnym przykładem mogą być usługi realizowane przez system BLIK.
Skąd wziąć pomysł?
Zdecydowana większość najlepszych pomysłów bierze się z uważnej obserwacji otaczającej rzeczywistości i znajdowania w niej przestrzeni do usprawnień. Płynie z tego wniosek, że z największym prawdopodobieństwem interesujący pomysł znajdziemy w obszarze, w którym jesteśmy ekspertami, a z dość oczywistych przyczyn próba udoskonalenia procesu, o którym mamy mgliste pojęcie, ma niewielkie szanse powodzenia.
Niektórzy uważają, że najlepsze pomysły muszą przyjść same, inni twierdzą, że dojście do dobrego pomysłu to (czasem długotrwały) proces twórczy, który wymaga nakładów pracy i cierpliwości. Każda ze stron ma swoje racje i argumenty, więc być może właściwe podejście zależy od konkretnej osoby.
Ale bez względu na to, jaką drogą dochodzimy do pomysłu, jest on dopiero początkiem drogi. Każdy pomysł należy poddać konstruktywnej krytyce, a jeśli nie przejdzie tej próby, bez żalu się z nim rozstać. A na koniec pamiętajmy, że pomysł nie musi być najważniejszy, a idea startupu wcale nie musi być nowatorska. Czasem wystarczy udoskonalić już istniejące rozwiązanie, wnosząc nową wartość.
Pomysł a wartość
Niestety doświadczenie pokazuje, że ludzie mają skłonność do przeceniania swoich pomysłów. Nowa idea wiąże się często z wielkim entuzjazmem, który trzeba przyhamować zdrowym krytycznym podejściem. Najłatwiej się za to zabrać definiując wartość.
Przez “wartość” rozumiemy tutaj nową jakość, jaką nasz pomysł, kiedy już zostanie zrealizowany, wniesie w życie użytkowników. W żadnym wypadku nie mówimy teraz o wartości finansowej. Do tego przejdziemy trochę później.
Wartość jest dla pomysłu kluczowa. Dzięki niej możemy się spodziewać, że użytkownik będzie skłonny podjąć pewne działania. Oczywiście może to być zapłacenie za usługę, ale w grę wchodzą również inne formy zaangażowania, jak podjęcie określonych działań lub dostarczenie pewnych danych. Wartość jest tym, co skłania użytkownika do “zapłaty” w takiej czy innej formie.
Oczywiście wartość musi przewyższać koszty. Czyli użytkownik musi wiedzieć, co dostaje w zamian za swój wkład. Ale zanim potencjalny klient będzie miał szansę rozważyć opłacalność oferowanego produktu, musi go zrozumieć. I tu przechodzimy do twierdzenia, że najlepsze pomysły są proste do wytłumaczenia, czyli łatwo przedstawić wnoszoną przez nie wartość. Prosty pomysł łatwiej wytłumaczyć, a lepiej rozumianą wartość łatwiej sprzedać. Tak, już na etapie pomysłu musimy powoli myśleć o marketingu i sprzedaży.
W tym momencie warto zauważyć, że innych wartości oczekują klienci prywatni, a innych biznesowi. Dlatego od początku należy wybrać między B2C i B2B. Brak tej decyzji na początku drogi startupu to poważny błąd, bo podstawą racjonalnych działań jest możliwie dokładne określenie grupy docelowej. W przypadku B2C zwykle można sobie pozwolić na nieco bardziej “fantazyjne” podejście. Użytkownicy mogą np. korzystać z Twojej aplikacji, bo “jest fajna” (jak to jest w przypadku większości gier), ale klient biznesowy wszystko przelicza na pieniądze. Jeśli Twój produkt pozwala przykładowo zaoszczędzić 5% czasu pracownika, to jest to wartość materialna, którą można policzyć. A jeśli chcesz sprzedać produkt, to wręcz musisz dokonać tego rodzaju kalkulacji.
Czy to się da zrobić?
W przypadku produktów technologicznych należy jeszcze ocenić, czy pomysł jest możliwy do realizacji. Jeśli nie jesteś inżynierem, może to być niezwykle trudne zadanie. To jest moment, w którym należy zacząć rozglądać się za zorientowanym na technologię wspólnikiem lub za firmą doradczą z branży technologicznej. I nie zdziw się, jeśli od eksperta dostaniesz odpowiedź “nie wiem, trzeba to sprawdzić”. Czasem rzeczywiście tak może być. W przypadku produktów softwarowych stworzenie PoC dla twojego pomysłu może być relatywnie krótkie (i tanie), ale gdy myślisz o hardware, musisz się liczyć ze znacznie dłuższym procesem weryfikacji (i z większymi kosztami).
Wstępna weryfikacja pomysłu
Kiedy mamy już dopracowany pomysł, coraz istotniejszym aspektem staje się weryfikacja. Weryfikacja w różnych formach będzie nam towarzyszyć przez cały proces budowania startupu, od pomysłu do udanego rozwoju.
Weryfikacja jest trudna. Nie tylko ze względów praktycznych (bo czasem sprawdzenie koncepcji może być dość skomplikowane), ale również z powodów psychologicznych, bo sama idea weryfikacji zakłada możliwość odrzucenia pomysłu, czy na późniejszych etapach samego produktu.
Z naszych obserwacji wynika, że weryfikacja jest najtrudniejsza na samym początku, na etapie pomysłu. Niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z nowym pomysłem i nie dało się nie zauważyć, że autor jest z nim mocno związany emocjonalnie. Odrzucenie pomysłu, czy później rezygnacja z produktu, jest w pewnym sensie formą porażki. Jednak zdecydowanie lepiej jest odrzucić projekt na etapie pomysłu niż po zainwestowaniu w jego realizację. Dlatego tak ważne jest, by pozwolić na krytyczną ocenę jeszcze na tym etapie.
Nie zapominajmy również, że odrzucenie pomysłu nie oznacza skreślenia go raz na zawsze - niektóre pomysły mogą trafić do “poczekalni”, gdzie będą mogły powoli dojrzewać i być może przyjdzie jeszcze na nie pora.
Daj pomysłowi okrzepnąć
Do pierwszej weryfikacji nie potrzebujemy żadnej pomocy. Wystarczy trochę czasu i przysłowiowe “przespanie się z pomysłem”. Zawsze świeże pomysły wydają się świetne i rewolucyjne, by po kilku dniach okazać się mało interesującymi.
Pośpiech nie służy projektowi. Pomysł to dopiero sam początek drogi. Postaraj się go dobrze przemyśleć, zanim pójdziesz z nim w świat. A jeszcze lepiej spisz swój pomysł. Już sam proces spisywania pomaga uporządkować myśli i lepiej zdefiniować nową ideę. Poza tym opis rozwiązania może się później przydać w rozmowach z kontrahentami bądź inwestorami.
Dyskutuj o pomyśle
Każdy pomysł biznesowy powinien być przedyskutowany i to wiele razy z różnymi osobami. To kolejna ważna forma weryfikacji, bo przedyskutowanie pomysłu pomaga w doprecyzowaniu pomysłu, nauczeniu się o nim opowiadać, zidentyfikowaniu jego słabych i mocnych stron oraz poznaniu opinii o przyszłym produkcie.
Na początku omawiaj pomysł z najbliższymi, potem zwróć się do osób z dalszego otoczenia. Bliskie osoby mogą być mniej krytyczne, a konstruktywna krytyka jest na tym etapie na wagę złota. W końcu rozważasz przedsięwzięcie, które może odmienić Twoje życie.
Rozejrzyj się za imprezami startuperów, różnego rodzaju spotkaniami (najlepiej tymi mniej formalnymi), dołącz do grup dyskusyjnych poświęconych biznesowi i startupom. Jeśli nie chcesz jeszcze dzielić się swoim pomysłem, to poznaj choć trochę środowisko startupowe. Może ono być źródłem wielu cennych informacji i porad.
I tu może pojawić się obawa - “a co jeśli osoba, której opowiem o moim pomyśle, wykorzysta go i ubiegnie mnie w realizacji”?
Kradzieże pomysłów
Wiele osób noszących się z zamiarem stworzenia startupu żywi obawy, że ich nowatorska koncepcja zostanie przez kogoś wykorzystana (czytaj “skradziona”). Czyli innymi słowy, ktoś będzie pierwszy w realizacji pomysłu i zawojuje rynek, nie zostawiając miejsca dla oryginalnego pomysłodawcy.
Możemy w tym momencie uspokoić, że obawy te są zwykle bezpodstawne, a w środowiskach startuperów krążą nawet powiedzenia, że “nie liczy się pomysł, lecz realizacja” oraz że “pomysły są tanie, realizacja kosztuje”. I warto te powiedzenia wziąć sobie do serca.
Zapewne znasz grę Angry Birds, z której wyrosła ogromna franczyza. Teraz wyobraź sobie, że tłumaczysz komuś, kto w ogóle o niej nie słyszał, na czym ona polega: “strzelasz z procy ptakami, żeby zniszczyć świnie kryjące się w rozmaitych konstrukcjach”. Czy to brzmi jak opis pomysłu wartego miliony, który chciałoby się “ukraść”? Co zatem zadecydowało o sukcesie tej w zasadzie prostej gry? Właśnie realizacja. Cała masa szczegółów, które powodują, że w grę chce się grać.
W praktyce bardzo rzadko mamy do czynienia z “kradzieżą” pomysłów. Owszem, jeśli mamy naprawdę świetny pomysł, to z czasem może pojawić się konkurencja próbująca go skopiować. Ale mówimy o czasie, gdy pomysł ma już formę produktu. Póki co jesteśmy na etapie pomysłu. Jeszcze wiele pracy przed nami.
Zabezpieczanie pomysłów
Oczywiście pomysłom można (a czasem nawet należy) zapewnić minimum bezpieczeństwa. Jeśli Twój pomysł się do tego kwalifikuje, możesz go opatentować. Ale pamiętaj, że ochronie patentowej podlegają jedynie konkretne rozwiązania, nie pomysły. Czyli nie możemy opatentować koncepcji wehikułu czasu, ale działające urządzenie już tak. Niestety proces przyznawania patentu jest dość długotrwały i kosztowny.
Kolejnym elementem zabezpieczenia, stosowanym przede wszystkim na etapie realizacji projektu, są umowy o zachowaniu poufności, zwane też NDA (non-disclosure agreement). Podpisanie NDA jest podstawowym zabiegiem zabezpieczającym przed niekontrolowanym rozprzestrzenieniem się informacji o naszym projekcie. Pamiętajmy jednak, że krążące w internecie wzory umowy o zachowaniu poufności, zwłaszcza te z karami umownymi na milion euro, nie muszą być poważnie potraktowane przez potencjalnych wykonawców.
Mamy nadzieję, że wszystkie rady zamieszczone w tym artykule okażą się przydatne i użyteczne. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o kolejnych etapach prowadzenia startupu, a także o związanych z nimi niebezpieczeństwami, zapraszamy do zapisania się na nasz newsletter, dzięki któremu uzyskacie dostęp do ebooka „Od pomysłu na startup do biznesu”.